Zawarcie strategicznie ważnej umowy jest coraz bliżej, dlatego państwa członkowskie ważą swoje „za” i „przeciw”. Celem jest utworzenie jednej z największych na świecie stref wolnego handlu, obejmującej 750 milionów ludzi i około jedną piątą światowej gospodarki. Jednak dla Europy te korzyści nie są jednoznaczne, a dla unijnego rolnictwa mogą być nawet katastrofalne.
W 2023 roku największą część eksportu Mercosuru do UE stanowiły żywność i zwierzęta żywe (32,4% całkowitego eksportu) oraz produkty mineralne (29,6%). Otwarcie szlaków handlowych z krajami Ameryki Południowej dałoby możliwość dywersyfikacji źródeł kluczowych minerałów, niezbędnych do budowy akumulatorów i paneli słonecznych oraz pozyskiwania energii wiatrowej i zielonego wodoru. Państwa Mercosuru wyłaniają się także jako kluczowi gracze w zabezpieczaniu dostaw żywności do Europy. Region ten odpowiada za około jedną czwartą światowego eksportu produktów rolnych i rybnych. Jednak południowoamerykańskie produkty spożywcze, zwłaszcza wołowina i drób, budzą szczególne obawy europejskiego sektora rolniczego. Producenci obawiają się nieuczciwej konkurencji i powołują się na względy ochrony środowiska.
Kto skorzysta, a kto straci?
Francja jest stanowczo przeciwna umowie handlowej w obecnym kształcie, ponieważ jest największym producentem rolnym Europy. Kraje Mercosuru będą mogły sprowadzać do Unii Europejskiej towary po obniżonych stawkach celnych, ale co najbardziej bulwersuje sektor rolniczy, południowoamerykańscy hodowcy i plantatorzy nie muszą spełniać tych samych norm środowiskowych. Francuska minister rolnictwa Annie Genevard publicznie sprzeciwiła się umowie handlowej UE-Mercosur, powołując się na ryzyko wylesiania i zagrożenie dla zdrowia publicznego związane ze spożywaniem mięsa zawierającego hormony.

Niemcy, którzy podreperują podupadły sektor motoryzacyjny, mają też szansę na rozwój branży chemicznej. Za umową jest też Hiszpania – czwarta co do wielkości gospodarka bloku – dzięki silnemu eksportowi sektora produkcyjnego oraz przemysłowi chemicznemu i farmaceutycznemu. „Za” jest również Portugalia.
Irlandia, piąty co do wielkości eksporter wołowiny na świecie, również ma poważne obawy co do umowy, prognozując, że konkurencja obniży ceny o połowę na głównych rynkach europejskich. Belgijski rząd nie ma jeszcze wspólnego stanowiska, ale rolnicy mają poparcie rządów regionalnych.
Polska również wyraziła niezadowolenie z obecnego kształtu umowy. Premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd nie zaakceptuje porozumienia UE-Mercosur w jego obecnej formie i dołączy do koalicji krajów przeciwnych podpisaniu paktu.
Europejski rynek wołowiny będzie zdominowany
Na mocy umowy Unia Europejska zezwoli na stopniowe wprowadzanie dodatkowych 99 000 ton wołowiny, w tym 55% „świeżej” i 45% „mrożonej”, z cłem wynoszącym 7,5%. Obecnie Wspólnota importuje około 200 000 ton wołowiny rocznie z krajów Mercosuru. Ta suma obejmuje tzw. kwotę Hiltona, która pozwala Brazylii i Argentynie eksportować do 10 000 ton wołowiny i 29 500 ton najwyższej jakości kawałków wołowiny do Unii każdego roku. Obecne 20% cło na tę kwotę ma zostać zniesione. Jak wynika z danych Wspólnego Centrum Badawczego, deficyt w handlu wołowiną z krajami Mercosuru wzrośnie z 1,0 mld euro w 2023 r. do 1,4 mld euro do 2032 r.